sobota, 11 kwietnia 2015

O pracach przyziemnych - czyli: każdy ma taki ogródek (i taki drób) na jaki go stać...

Skoro mam zakaz dalszego pisania o kaczkach - a szkoda, ponieważ już całkiem oswojone czekają pod furtką na jedzenie... a kałuże mieszkalne im się zmniejszają od słońca...
Dobrze, będę sobie oglądać nasz drób w milczeniu. Dopiszę tylko dla tych, którzy mieliby zamiar się czepnąć o to, że zginą marnie bez wody. Zatoka jest dwieście metrów stąd, a nawet bliże, a po obu stronach naszego domu są kanały pławne. No.

Zauważyliśmy właśnie, że wiosna przybiegła nagle, z dnia na dzień. Szczególnie było to widoczne podczas sąsiedzkiej wycieczki do Gdańska, wymuszonej zresztą wizytą u lekarza. I było pięknie, słonecznie, cieplutko i głośno. A obok była księgarnia.
Niniejszym oświadczam, że Gdańsk jest najpiękniejszym miastem świata. Po Krakowie, naturalnie! Mówię tu o starym centrum, bo reszty nie widziałam. Ale to, co migało po drodze, wyglądało  dokładnie tak samo, jak obrzeża innych dużych miast, niestety... No i jeszcze nie wiem, jak wygląda morze w Gdańsku. Może jeszcze kiedyś zobaczę. I tym właśnie Gdańsk góruje nad Krakowem. Do Wisły wejść nie można, a do morza podobno tak!

Natomiast tutaj, w Pucku, mamy wszystko w miniaturce. Miasto z ryneczkiem starożytnym (uwielbiam!), kilka uliczek i bardzo blisko zatokę! Zatoka to przecież też morze, tylko miniaturowe, prawda? I nasze maleńkie mieszkanko z najmniejszym na świecie ogródeczkiem...

Wczorajszy dzień (10 kwietnia) był niesamowicie smutny i znerwicowany. Należało więc troszkę od tego odskoczyć. Korzystając z obecności Karoliny i nieobecności Gracjana, uciekliśmy z sąsiadem Radziem na tzw. Manhattan (mamy, a co!?), w celu obejrzenia, co też już sprzedają do sadzenia. Może mają coś taniego, co mogłoby nasze ogródki uwiośnić, rozjaśnić i oddepresyjnić.

Myślę, że każdy się domyśli, co przywieźliśmy w pakownym bagażniku...
Sąsiad usprawiedliwiał swoje zakupy estetyką otoczenia do utrzymania, a ja nawet nie miałam specjalnych wyrzutów (nie na twarzy, lecz na sumieniu), gdyż moja pijarka Maksia przyznała się ogólnie na FB, że z każdej wyprawy samochodowej z mężem przywozi krzaki i inne sadzonki... a ona ma wielki ogród!

Ja mam właściwie taras, okolony półmetrowym paseczkiem ziemi - w tym plaża z piaskiem ukradzionym znad morza i płot. Jeżeli my (czyli ja  z Bratkiem i psami) nie możemy wybrać się na plażę, niech plaża przyjdzie do nas, prawda? Tyle że nagle spod piachu jakieś zielone mi wylazło. Podobno cebulaste. Bo za mój ogródek najlepiej robi płot.  Nikomu nie przeszkadza, co ma się piąć, to się pnie, co ma wisieć...
No i donice przeróżne, ponieważ wtedy coś tam-coś tam jest w stanie się utrzymać... Przy moich pieskach, oczywiście...
A kaczki w jednej z ostałych się kałuż moczą kupry... no dobra, ciii...













Wasza Au...

4 komentarze:

  1. Podobają mi się te kwiaty w "misce" na płocie. Podobne do jeżówek. A jeżówki muszę w tym roku kupić, choćby nie wiem co.
    PS Po ca ja ci komentarz wysyłam zamiast zadzwonić, to sama nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. proste: nie chce Ci się gadać... ;) A mnie wicher zrzucił w nocy wiadro z trawami i powiesiłam na drabinie przepiękny abażur, ale sąsiedzi kazali zdjąć, ze brzydki, niestety...
    Aha! Kacze kałuże już maleńkie, maleńkie... ale przyszły stworzenia, najadły się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A dlaczego sąsiedzi rządzą Twoją drabiną i Twoim abażurem? Przecież to u Ciebie stoi i wisi!
    ira.

    OdpowiedzUsuń
  4. ... bo i ja nimi rządzę! :) Tak sobie nawzajem pomagamy :) ;)

    OdpowiedzUsuń

Dla tych z Państwa, którzy mają problem z opublikowaniem komentarza, napisałam kilka wskazówek technicznych. Proszę zjechać niżej na stronę i przeczytać - UWAGI TECHNICZNE

!!! UWAGA TECHNICZNA !!!

Dobry wieczór. Ponieważ doszły mnie słuchy o kłopotach z komentowaniem na blogu, pozwolą Państwo, że pomogę i napiszę jak okiełznać lwa :)
Opcja I
Jeśli mają Państwo konto pocztowe na gmailu, to proszę napisać komentarz w okienku komentarzy i:
- jeśli w okienku poniżej jest napisane KONTO GOOGLE, proszę skopiować ten komentarz, kliknąć w opublikuj. Komentarz Państwa zniknie, ale za to pojawi się w okienku zamiast KONTO GOOGLE, Państwa nick. Teraz proszę wkleić skopiowany komentarz i opublikować. (proszę się mnie nie pytać, dlaczego tak jest, bo sama nie wiem. Ale ad rem)
- jeśli w okienku poniżej jest już Państwa nick, to można bez stresu napisać komentarz i od razu publikować
Opcja II
Ci z Państwa, którzy nie posiadają ani bloga na blogspocie, ani konta gmail, chcąc opublikować komentarz powinni:
- rozwinąć pasek w okienku po prawej, w tym, w którym jest napisane KONTO GOOGLE, znaleźć ANONIMOWY i kliknąć, żeby w okienku się na anonimowy przełączyło.. Następnie trzeba napisać komentarz, kliknąć opublikuj. Pojawi się nowe okienko. Należy w nim znaleźć kwadracik - nie jestem automatem, czy jakoś tak, kliknąć, potem przepisać wygenerowany kod i po prawej kliknąć w zweryfikuj. Jeśli wszystko jest ok i system nic nie powie, kliknąć na końcu opublikuj. Uwaga, jeśli komentujecie Państwo z anonimowego konta, należy pamiętać, żeby napisać, kim się jest, bo w komentarzach wyskoczy "anonimowy".
Pozdrawiam Redaktor Obsesja