czwartek, 23 kwietnia 2015

O wysyłaniu listów...

Musiałam wysłać pocztą zwykłą, listem poleconym COŚ. Dokument podpisany, uprzednio wydrukowany przeze mnie. W dwóch egzemplarzach.
Zaczęłam wysyłać dziesiątego kwietnia. Wydrukowałam dwa egzemplarze, wypełniłam, podpisałam, zapakowałam do koperty i udałam się na pocztę. Ponieważ było jeszcze przedpołudnie, zażyczyłam sobie polecony priorytetowy, żeby był "na jutro". Po czym dostałam wiadomość od Maksi, że miałam podpisać na każdej stronie i czy to zrobiłam. Nie zrobiłam. Bo to Maksia otrzymuje wszystkie ważne wiadomości, które po ustosunkowaniu się, przekazuje mnie. Prawie natychmiast po otrzymaniu.

Ale to był piątek, nie było sensu w ponownym lataniu na pocztę; wszak list  popołudniowy ruszyłby w drogę dopiero w poniedziałek.
Wysłałam więc nowy list polecony priorytetowy w poniedziałek (trzynastego!) rano. Z zawartością podpisaną wszędzie, gdzie trzeba.
No i zaczęłyśmy z Maksią czekać na odpowiedź. Teoretycznie powinna być w środę, a w czwartek lub piątek byłaby już u mnie "odpowiedź".
Nie było.

Odczekałyśmy jeszcze kilka dni, do środy. Maksia wysłała pytającego maila. Dowiedziała się, że żaden list nie dotarł do adresata, ale poszukają wszędzie i dadzą znać. Dali znać, że nie ma. Nigdzie.
Ponieważ był to druk powtarzalny, zamiast walczyć z pocztą i pisać reklamacje, postanowiłyśmy po prostu wydrukować dokument jeszcze raz i wysłać dziś przed południem (w czwartek), żeby dotarł na jutro. I tak też Maksia umówiła się z adresatem. Ja ze swojej strony do adresu dopisałam jeszcze takie rzeczy jak budynek, piętro, pokój itp.

Poszłam znowu na pocztę i "skoro już tam byłam" zapytałam o dwa poprzednie listy. Że jak to możliwe, aby nie dotarły dwa kolejne  polecone pospieszne, w dodatku do tego samego adresata. Uprzejma pani w okienku sprawdziła, wyśledziła przesyłki po numerach i dowiedziała się, że obie dotarły już na drugi dzień po ich nadaniu. Kolejno, oczywiście. Pytanie: do kogo????!!!! Obie?!
Po konsultacji z panią urzędniczką pocztową ustaliłyśmy, że tym razem nadam list: polecony, priorytetowy, z potwierdzeniem odbioru sms-em, z potwierdzeniem odbioru pieczątką na karteczce. Więcej możliwości nie było, chyba że sama pojechałabym w charakterze posłańca. Na przykład pendolinem, który jeździ z Gdyni. Do Gdyni musiałabym pociągiem lub autobusem. Nie, to by mi się nie opłacało...

Przez ten czas kolejka do okienka wygenerowała się dosyć długa... a po zastanowieniu się, nie złożyłam reklamacji, bo mi się już nie chciało.
Zadowolona z dobrze wykonanej roboty, gdyż najprawdopodobniej wykorzystałam wszystkie możliwe usprawnienia co do upewnienia się w sprawie doręczenia, odwiedziłam pobliski sklep papierniczy, w celu zakupienia karteczek samoprzylepnych. Moja "szafia pamięć" (patrz post"O pamiętaniu...") wykorzystała już wszystkie świstki, które posiadałam. Kiedy miałam płacić za plik karteczek, zadzwoniła Maksia. Że dostała maila, iż mam listu nie wysyłać, ponieważ znalazły się obydwa. A gdzie się znalazły, już Maksi nie doniesiono.

Cóż, chyba się państwo adresaci zdziwią nieco, kiedy otrzymają jutro list: polecony, priorytetowy, oklejony papierkami do potwierdzenia i opieczętowania, z zawartością identyczną, jak w poprzednich...

Wasza Au...

1 komentarz:

  1. I jak zareagowali? Już niedługo kończy się monopol tej firmy, to od razu będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń

Dla tych z Państwa, którzy mają problem z opublikowaniem komentarza, napisałam kilka wskazówek technicznych. Proszę zjechać niżej na stronę i przeczytać - UWAGI TECHNICZNE

!!! UWAGA TECHNICZNA !!!

Dobry wieczór. Ponieważ doszły mnie słuchy o kłopotach z komentowaniem na blogu, pozwolą Państwo, że pomogę i napiszę jak okiełznać lwa :)
Opcja I
Jeśli mają Państwo konto pocztowe na gmailu, to proszę napisać komentarz w okienku komentarzy i:
- jeśli w okienku poniżej jest napisane KONTO GOOGLE, proszę skopiować ten komentarz, kliknąć w opublikuj. Komentarz Państwa zniknie, ale za to pojawi się w okienku zamiast KONTO GOOGLE, Państwa nick. Teraz proszę wkleić skopiowany komentarz i opublikować. (proszę się mnie nie pytać, dlaczego tak jest, bo sama nie wiem. Ale ad rem)
- jeśli w okienku poniżej jest już Państwa nick, to można bez stresu napisać komentarz i od razu publikować
Opcja II
Ci z Państwa, którzy nie posiadają ani bloga na blogspocie, ani konta gmail, chcąc opublikować komentarz powinni:
- rozwinąć pasek w okienku po prawej, w tym, w którym jest napisane KONTO GOOGLE, znaleźć ANONIMOWY i kliknąć, żeby w okienku się na anonimowy przełączyło.. Następnie trzeba napisać komentarz, kliknąć opublikuj. Pojawi się nowe okienko. Należy w nim znaleźć kwadracik - nie jestem automatem, czy jakoś tak, kliknąć, potem przepisać wygenerowany kod i po prawej kliknąć w zweryfikuj. Jeśli wszystko jest ok i system nic nie powie, kliknąć na końcu opublikuj. Uwaga, jeśli komentujecie Państwo z anonimowego konta, należy pamiętać, żeby napisać, kim się jest, bo w komentarzach wyskoczy "anonimowy".
Pozdrawiam Redaktor Obsesja