sobota, 2 maja 2015

O Bursie i konkursie...

W listopadzie roku 2012 mieszkałam jeszcze w Krakowie. Zostałam zaproszona do jury konkursu na interpretację poezji Andrzeja Bursy. Napisałam z tego krótkie sprawozdanie, które miało się gdzieś ukazać, a czy się ukazało – nie wiem. W takim razie niech się ukaże na moim blogu. Miło byłoby, gdyby odezwały się osoby przeze mnie wymienione i nagrodzone; ciekawe, co robią po ukończeniu szkół…i ciekawi mnie, czy konkursy odbywają się nadal... ?!

Drodzy - spieszę z donosem, że poezja żyje, ma się dobrze i nawet śpiewa! 

Mamy w Krakowie pewne magiczne miejsce… Młodzieżowy Dom Kultury imienia Andrzeja Bursy. Jeden z niewielu, który nie poddał się skomercjalizowaniu i nie przerobiono go na następny sklep mięsny. Ba, od dwudziestu jeden lat istnieje równolegle z MDKiem Liceum o profilu artystyczno – teatralnym. I chociaż od pewnego czasu zwane jest zwykłym XXI Liceum Ogólnokształcącym im. Witkacego i tak wszyscy wiedzą, że obie te instytucje są jak bliźnięta syjamskie. Nie do rozdzielenia. Znajdują się w jednym budynku i przenikają nawzajem. Mają też wspólną Bardzo Ważną Ścianę, na której podpisują się osoby nagradzane , ważne i zasłużone. 


Budynek przycupnął sobie na nowohuckim osiedlu Tysiąclecia, tuż pod zardzewiałym tworem z blachy i łańcuchów, kiedyś będącym podobno dziełem sztuki socjalistycznej, a obecnie potworem straszącym mieszkańców nocnym brząkaniem na wietrze…. 


rzeźba dzwoniąca na wietrze 

Cóż, w różnych czasach różne rzeczy nazywa się sztuką. Jednak nie dotyczy to sztuki prawdziwej; sztuki obrazu, muzyki i słowa. 


Nie wszyscy pamiętają - a nawet pewnie mało kto pamięta, a szczególnie w Krakowie, że właśnie mija kolejna, pięćdziesiąta piąta już rocznica śmierci krakowskiego poety, który żył szybko i umarł młodo. Oczywiście niedoceniony za życia, jak to należy się poetom… Tworzył tylko przez trzy lata, wtedy napisał wszystkie swoje wiersze. O artykułach w „Dzienniku Polskim” nie warto wspominać, ponieważ w czasie, kiedy Andrzej Bursa tam pracował, istniała cenzura. A cenzura była od tego, aby przycinać, docinać i wycinać, tak aby z prawdziwego tekstu zrobił się całkiem inny twór. Zgodny z panującym wówczas ustrojem.


Bursa umarł zwyczajnie, choć nagle; usiłowano mu nawet dorobić śmierć samobójczą, u poetów to podobno lepiej wygląda, ale dwudziestopięcioletni Bursa zmarł po prostu na wrodzoną, ciężką wadę serca. Przez ostatni rok jeszcze pisał, działał w legendarnej Piwnicy Pod Baranami i słynnym teatrze Cricot 2 Tadeusza Kantora. Ale, znowu zgodnie z nienapisanym scenariuszem dla poetów, poznany i uznany zaczął być dopiero po śmierci. Wtedy zaczęto go drukować i pośmiertnie przyznano mu nagrodę za „najciekawszy debiut poetycki roku”. I na debiucie mogłoby się skończyć, gdyby nie to, że – w zastępstwie poety – zaczęły samodzielne życie Jego wiersze… 28 i 29 listopada wspomniany MDK zorganizował Turniej Recytatorski Poezji Współczesnej imienia swojego Patrona. Jednym z obowiązkowych punktów regulaminu było wykonanie przynajmniej jednego utworu Bursy – czy to śpiewanego, czy też recytowanego. Powołano kompetentnych jurorów, podzielono uczestników na kategorie: gimnazja, szkoły ponadgimnazjalne, dorośli i poezja śpiewana. 


W prawdziwej teatralnej, oświetlonej jedynie przyćmionym żółtym światłem reflektorów sali, odbyło się misterium słowa. Mimo że atmosfera był luźna i nienapuszona, każdy z recytatorów i pieśniarzy tworzył spektakl… Był Bursa. I byli z nami też Wojaczek, Stachura, Baczyński… A ja się poczułam, jakbym przeżywała deja-vu… Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze my byliśmy nazywani młodzieżą, czytaliśmy te wiersze na wieczorkach poetyckich w słynnym wtedy klubie „Pod Jaszczurami”, śpiewaliśmy jako piosenki na Studenckim Festiwalu…


Teraz nowe pokolenie, pewnie nawet nie wiedząc o tym, że odkrywa już odkryte, komponuje do nich własną muzykę i daje im nowe życie! Piosenka, nawet ta z gatunku poezji śpiewanej, łatwiej dociera do słuchaczy. Wiersz, mówiony pięknie i ze zrozumieniem, również. I odwieczne pytania młodych ludzi są zawsze te same… Cudowne wiersze Bursy, w których nie ma ani jednego zbędnego słowa, i które trafiają prosto do serca, chociaż wcale nie są „śliczne-romantyczne”… 


Komisja nominowała do nagród i wyróżnień po kilka, a nawet kilkanaście osób z każdej kategorii, a Najlepszego Z Najlepszych, 10 grudnia wybierze komisja i goście honorowi: pani profesor Ludwika Szemiot-Bursowa- żona Poety, i Jego syn Michał.


Jako jurorka nie powinnam może wypowiadać się tutaj zbyt osobiście, ponieważ oficjalny werdykt ogłoszony zostanie dopiero podczas uroczystego koncertu. Ale wolno mi napisać, że poziom konkursu uważam za wysoki. Mogę również ujawnić nominacje do nagród, gdyż nie są już tajemnicą. Zaznaczam, że nominacje są RÓWNORZĘDNE, więc pisząc o tym, co mnie się osobiście podobało, nie zdradzam żadnej tajemnicy. 
Niektórzy uczestnicy wyróżniali się nieco z ogółu: dwie osoby wystąpiły boso, jedna w samych rajstopach, ze cztery w kapeluszach, jedna z różą (w ręku, sztuczną), jedna w kurtce, jedna na leżąco, a różowe szpilki pewnej dziewczyny zrobiły prawdziwą furorę! Kilka osób utrwaliło się też w mojej pamięci z innych powodów. Z układu choreograficznego, albo ilustrowania recytacji gestem. 


Nie mogłam nie zapamiętać też dziewczyny, która, chcąc być w zgodzie z regulaminem i podejrzewam, że mając zbyt mało czasu na zorganizowanie sobie akompaniatora, zaśpiewała a capella ( to znaczy: bez akompaniamentu) piosenkę „Życie moje”. Pewnie pamiętacie ją z wykonania Elżbiety Wojnowskiej. Ja pamiętam. A Ela Kalicka z Katolickiego LO w Skawinie tę piekielnie trudną melodię Henryka Albera po prostu wyczarowała, nie gubiąc żadnej nutki, rytmu, bez jednego fałszywego dźwięku! I jeszcze zdołała ją poetycko zinterpretować… Oczywiście otrzymała nominację. Chociaż mam nadzieję, że w następnym etapie jednak zdąży zebrać „kapellę”, żebyśmy mogli usłyszeć pełniej i więcej. Nominowana została również m. in. Małgosia Gatlik z liceum bliźniaczego MDKowi, świetnie radząca sobie z samodzielnym opracowywaniem utworów, nieduża osoba z ogromnym głosem. I Kasia Lipka, niewątpliwie mająca przed sobą drogę do kariery wokalnej, chociaż powinna przestać śpiewać „na gardle”, ale to kwestia ledwie kilku lekcji z fachowcem… 


Cieszę się, że dostąpiłam zaszczytu oceniania uczestników Turnieju. Cieszę się, że mogłam przypomnieć sobie poetów mojej młodości, młodości moich rodziców i cieszę się, że są to również poeci dzisiejszej młodzieży. I wielkie brawa i ukłony dla MDK imienia Andrzeja Bursy, że w tak piękny sposób czci i upamiętnia swojego Patrona. Dziękuję.


Ewa Gogolewska-Domagała, 30 listopada 2012 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dla tych z Państwa, którzy mają problem z opublikowaniem komentarza, napisałam kilka wskazówek technicznych. Proszę zjechać niżej na stronę i przeczytać - UWAGI TECHNICZNE

!!! UWAGA TECHNICZNA !!!

Dobry wieczór. Ponieważ doszły mnie słuchy o kłopotach z komentowaniem na blogu, pozwolą Państwo, że pomogę i napiszę jak okiełznać lwa :)
Opcja I
Jeśli mają Państwo konto pocztowe na gmailu, to proszę napisać komentarz w okienku komentarzy i:
- jeśli w okienku poniżej jest napisane KONTO GOOGLE, proszę skopiować ten komentarz, kliknąć w opublikuj. Komentarz Państwa zniknie, ale za to pojawi się w okienku zamiast KONTO GOOGLE, Państwa nick. Teraz proszę wkleić skopiowany komentarz i opublikować. (proszę się mnie nie pytać, dlaczego tak jest, bo sama nie wiem. Ale ad rem)
- jeśli w okienku poniżej jest już Państwa nick, to można bez stresu napisać komentarz i od razu publikować
Opcja II
Ci z Państwa, którzy nie posiadają ani bloga na blogspocie, ani konta gmail, chcąc opublikować komentarz powinni:
- rozwinąć pasek w okienku po prawej, w tym, w którym jest napisane KONTO GOOGLE, znaleźć ANONIMOWY i kliknąć, żeby w okienku się na anonimowy przełączyło.. Następnie trzeba napisać komentarz, kliknąć opublikuj. Pojawi się nowe okienko. Należy w nim znaleźć kwadracik - nie jestem automatem, czy jakoś tak, kliknąć, potem przepisać wygenerowany kod i po prawej kliknąć w zweryfikuj. Jeśli wszystko jest ok i system nic nie powie, kliknąć na końcu opublikuj. Uwaga, jeśli komentujecie Państwo z anonimowego konta, należy pamiętać, żeby napisać, kim się jest, bo w komentarzach wyskoczy "anonimowy".
Pozdrawiam Redaktor Obsesja